wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 28

Meg

Jadę do Sheffield na święta. Wyjechałam z domu jakieś 25 minut temu. Nie mam ochoty tam jechać... Wolałabym zostać i spędzić te święta z dziewczynami. Tak, wiem. Przecież to moja rodzina, muszę tam jechać... Postaram się myśleć na jakiś przyjemniejszy temat. Już nie mogę się doczekać spotkania z Zayn'em. Dam mu prezent, który dla niego kupiłam. A swoją drogą, ciekawe co on chce mi dać. Mam pierwszeństwo, więc wjeżdżam na skrzyżowanie. Powoli ruszam, gdy nagle jakiś samochód, który powinien mnie przepuścić naciska gaz. Wystraszyłam się i spanikowałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Złapałam za kierownice i gwałtownie zakręciłam nią w przeciwną stronę...

Amy

- Natalie, idę do Starbucksa, chcesz coś? - zapytałam przyjaciółkę. - Nie... Albo czekaj, jednak chce! - Karmelowe Frappucino? - Skąd wiedziałaś? - zapytała - Znam Cię, zawsze bierzesz to samo - zaśmiałam się - Coś jeszcze do tego chcesz? - dodałam - Hmm, możesz mi wziąć Croissant'a - uśmiechnęła się - Ok, to idę się tylko przebrać - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju na górę.


Już przebrana, zeszłam na dół, zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z domu. Po jakimś czasie byłam już pod Starbucks'em. Ale dużo ludzi. Zresztą jak zwykle... Popchnęłam drzwi i weszłam do środka. Stanęłam na końcu kolejki. Boże, szybciej... - mówiłam w myślach. Po kilku minutach przyszła moja kolej. - Dzień dobry pani! - Dzień dobry! - odpowiedziałam - Co podać? - zapytała kobieta, która mnie obsługiwała. - Karmelowe i czekoladowe Frappucino i dwa Croissanty - wymieniłam - Na miejscu? - Nie, poproszę wszystko na wynos - Oczywiście - kobieta wyciągnęła z pod lady dwa plastikowe kubki i na jednym zapisała moje imię, a na drugim Natalie. - Musi pani chwileczkę poczekać - Rozumiem - posłałam jej przyjazny uśmiech - Oto pani zamówienie, proszę bardzo. - zapłaciłam i pożegnałam się z kobietą uśmiechając się do niej. Skierowałam się w stronę drzwi, aby wyjść z budynku. Przede mną wychodził jakiś starszy mężczyzna. Wychodząc, obok mnie przecisnął się jakiś brunet w kapturze. Niestety zahaczył ręką o napoje, które niosłam w rękach i wylały się one na mnie. - Boże, uważaj! - krzyknęłam na co chłopak odwrócił się i do mnie podszedł - Nie jestem Bogiem, no chyba że chodziło Ci o to jak seksowny jestem - poruszył komicznie brwiami, a ja zmarszczyłam czoło - A tak na serio to jestem Harry - dodał - Fajnie... Lepiej patrzyłbyś jak chodzisz, idioto! - Spokojnie.. Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi, maleńka - Nie mów do mnie maleńka! Patrz co zrobiłeś! - skierowałam palec na mój mokry płaszcz - Och, przepraszam. Może Ci pomogę - zaśmiał się i wyciągnął z kieszeni chusteczkę. Zaczął wycierać nią mój płaszcz wyraźnie zadowolony. - Zostaw i mnie nie dotykaj! Sama sobie poradzę Ty zboczeńcu... - odpowiedziałam zdenerwowana. - Jak chcesz.. I nie jestem zboczeńcem, mała - Lepiej zostaw mnie w spokoju... - Aby Ci wynagrodzić ten oblany płaszcz to chociaż odkupię Ci te kawy, bo mnie zabijesz wzrokiem - powiedział śmiejąc się - Nie trzeba... - Nalegam. Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę - i wszedł do budynku. Czekając, zajęłam się wycieraniem płaszcza. Po kilku minutach chłopak znowu pojawił się obok mnie - Proszę - wystawił w moją stronę napoje - Croissanty się niestety skończyły, ale chodź ze mną to Ci je odkupię. Niedaleko jest piekarnia. - Nie musisz... - Taak, jasne. Wolę Ci okupić te rogaliki, bo jak nadal będziesz się tak denerwować to Ci się zmarszczki porobią... - uniosłam brwi, patrząc na niego krzywo - Oo, właśnie! - Co? - spytałam - Widzę tu już jedną na czole... - powiedział przejeżdżając kciukiem po danym miejscu. - Oh, weź przestań! Co za idiota... - krzyknęłam. Już go nie lubię... - Ile razy jeszcze to dzisiaj usłyszę? - powiedział, uśmiechając się pod nosem - Jeśli zasłużysz to wiele - uniosłam brew. - Chodź, idziemy do tej piekarni. - nadstawił mi łokieć, a ja przez chwilę się zawahałam, po czym się go chwyciłam. - A tak wgl, to jak masz na imię mała? - Nie mała, tylko Amy. - powiedziałam - Ładnie - uśmiechnął się przyjaźnie - Znałem kiedyś taką Amy... Niezła dupa z niej była, ale strasznie nudna... Chociaż nawet dobrze się sprawowała, ale znam lepsze ... - Nawet mi nie opowiadaj takich rzeczy! Id... - przerwał mi, zakrywając moje usta dłonią - Nie IDIOTA, tylko HARRY - powiedział, próbując naśladować mój głos co najlepiej mu nie wyszło - odsunęłam jego rękę - Chciałam spytać czy IDZIEMY, a nie nazwać Cię idiotą... - powiedziałam - W takim razie przepraszam. To chodźmy - powiedział, uśmiechając się pod nosem. Po kilku sekundach ciszy odezwał się - Ale i tak dla mnie pozostaniesz "małą" - przewróciłam oczami, na co się zaśmiał. 

---------------------------------------------------------------

Jestem, jestem! :D Jak tam u Was? :* Śliczna pogoda ostatnio :D 
W tym rozdziale pojawia się Harry, o którego ktoś już dawno mnie prosił :P A więc jest! :D Zmieniłam trochę wygląd bloga. Jak  Wam się podoba? :) Napiszcie mi w komentarzu opinie co do rozdziału i nowego wyglądu :) Do następnego ♥