niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 32

Liam

Co on wyprawia? Nie mówił, że gdzieś wyjeżdża... - Zayn? - odezwałem się patrząc jak przyjaciel wrzuca wszystko do walizki. - Zayn! - krzyknąłem biegnąc za nim do łazienki. - Mówiłeś coś? - spytał zaskoczony - Tak... Co Ty robisz? Wybierasz się gdzieś? - Nie mówiłem Wam? - zapytał zdziwiony, a ja przewróciłem oczami - Jakbyś mówił to bym nie pytał... - odpowiedziałem - No tak... Zabieram Meg do Paryża. - poinformował mnie zadowolony - Do Paryża? Jak to? - zdziwiłem się - A tak to! Głupie pytania zadajesz... - Ale przecież ona jest niedługo po wypadku. Myślisz, że to dobry pomysł? - dopytywałem - Czemu nie? Przecież tam odpocznie, odpręży się, zregeneruje siły. I spędzimy czas razem - ożywił się - Tylko wiesz... Opiekuj się nią i nie szalejcie, bo dopiero niedawno wyszła ze szpitala. - Nie jestem taki głupi Liam. Zaopiekuje się nią, nie martw się. - poklepał mnie po ramieniu i zniknął w łazience.

*kilkanaście minut później*

Liam

- Zayn? Zayn! - krzyknąłem. Zobaczyłem, że Niall siedzi w kuchni, więc ruszyłem w jego strone. - Widziałeś gdzieś Zayn'a? - zapytałem nalewając sobie soku. - Chyba gdzieś wyszedł, powiedział że zaraz wróci. - usłyszałem trzaśnięcie zamykanych drzwi, a zaraz po tym głos mojego przyjaciela. - Już jestem! - Szukałem Cię - podeszłem do niego. - Coś się stało? - spytał zdziwiony - Niee, ale rozmawiałem z Danielle i mamy dla Ciebie propozycje. Chodź na górę, zaraz tutaj będzie. 

Danielle

Przyjechałam pod dom chłopaków. Drzwi po chwili otwarł mi Niall. - Cześć, Dani! Jak się masz? - spytał wpuszczając mnie do środka - Czeeść. Bardzo dobrze, a Ty? - odpowiedziałam uśmiechając się do niego przyjaźnie. - Ja też, chłopaki są na górze. - Dzięki! - szybkim krokiem ruszyłam w stronę schodów. 

*chwile później*

Zayn

- Słuchaj, to naprawdę dobry pomysł! Ten domek jest nie daleko, dojedziecie tam samochodem, nawet ja was mogę odwieźć jeśli będziecie chcieli. Myślę, że to lepsze rozwiązanie niż, żebyście lecieli gdzieś samolotem. Sam wiesz, że taki lot jest męczący, a ona powinna odpoczywać. Moi przyjaciele nie będą mieli nic przeciwko, bo domek i tak stoi pusty. Jest tam kilka pokoi, są ciepłe, przytulne. Ogólnie cały dom jest śliczny tak jak i okolica! - opowiadała Danielle - To prawda! Byłem tam z nią w lecie. Co prawda teraz jest zima, ale domek jest ogrzewany, więc nie będzie problemów. - dodał Li. - Dokładnie. Przemyśl sobie to na spokojnie. Nie musicie wyjeżdżać już teraz zaraz. Meg napewno się tam spodoba. Oboje sobie troche odpoczniecie. - kontynuowała Dan. - I co o tym myślisz? - zapytał Liam. - Hmm.. W sumie to macie racje. To nie był najlepszy pomysł z mojej strony. Ale za to wasz mi się podoba! Jeśli to napewno  żaden problem, żebyśmy zajęli na kilka dni ten domek... - Żaden! Co jakiś czas spotykamy się tam ze znajomymi, robimy jakąś imprezę, nocujemy. Teraz stoi pusty. Możecie jechać kiedy tylko chcecie. - uśmiechnęła się Danielle. - Dziękuję Wam za pomoc! - powiedziałem - Nie masz za co, od tego są przyjaciele.


Meg

- Zayn? Zayn! Ale gdzie my w ogóle jedziemy? - spytałam. - Zobaczysz na miejscu. To niespodzianka! - uśmiechnął się. - Proszę, powiedz mi... - Nie ma mowy! Koniec tematu. Daj, pomogę Ci znieść tą walizkę - powiedział dając mi całusa w policzek. - Ehh... No dobrze. Przebiorę się tylko i przyjdę do Ciebie na dół - uśmiechnęłam się, wypychając Malika z mojego pokoju. - To tak to się teraz mnie traktuje?! Ja Ci przygotowałem niespodziankę, a Ty mnie wypychasz za drzwi? - powiedział z udawanym wyrzutem, wciskając głowę między drzwi - Nie chcesz powiedzieć, gdzie jedziemy! - przekamarzałam się z nim. - Przecież wiesz, że i tak Ci nie powiem - wystawił mi język. - Ale chyba coś mi się należy... - dodał unosząc brew. - Marzenia! - próbowałam zamknąć drzwi, śmiejąc się ale Zayn nie dawał za wygraną. - No dobra... Masz i stąd idź! - powiedziałam, dając mu szybkiego całusa. - No wiesz... Tylko tyle? - zrobił smutną minę - Jeszcze Ci mało? - zaśmiałam się. Pocałowałam go, tym razem dłużej. A gdy Zayn chciał się odwdzięczyć, wykorzystałam okazję i zamknęłam szybko drzwi. - O Ty! Dobra... Idę już na dół - zaśmiał się i po chwili było słychać jak schodzi po schodach.


Natalie

- Oo, cześć Zayn! - uśmiechnęłam się w jego stronę - Hej! Co tam u Ciebie? Jak tam noga? - W miarę dobrze, noga już lepiej. A u Ciebie? Gdzie zabierasz moją Meg? - wystawiłam mu język - To tajemnica! - odpowiedział - No weź. Mi nie powiesz? - Tylko jeśli nic jej nie powiesz - odpowiedział - Obiecuje! No mów! - czekałam podekscytowana - Zabieram ją na kilka dni z dala od tego wielkiego miasta. Danielle mi pomogła udostępniając Nam domek. - uśmiechnął się - Wow! Jak ona ma z Tobą dobrze! Chyba też muszę sobie znaleźć chłopaka... - Napewno znajdziesz! Nawet chyba znam chętnego - zaśmiał się - Kogo? - zapytałam zdziwiona, a on poruszył ramionami, jednocześnie się śmiejąc. Usłyszeliśmy kroki na schodach, a po chwili w salonie pojawiła się wyczekiwana Meg. - To co? Zbieramy się? - zapytał - Chyba najwyższy czas - uśmiechnęła się do niego, a on objął ją ramieniem. W tym momencie do domu weszła Amy. - Gdzie byłaś? - spytałam - W sklepie po gazetę. Wy już idziecie? - skierowała pytanie do naszej pary - Czekamy jeszcze na Danielle. - odpowiedział Zayn. - Ooo! Właśnie dzwoni. ... Halo? Jesteś już pod domem? ... Okey, dzięki wielkie... Już idziemy. - To ona Was odwozi? Pójdę się przywitać! Am, chodź ze mną. Musicie się poznać! - powiedziałam pełna entuzjazmu, po czym chwyciłam kule i ruszyłam w stronę wyjścia.

Danielle

- Natalie? Czeeść! Jak się masz? - spytałam, przytulając ją jednocześnie. - Świetnie, a Ty? - Całkiem dobrze. A jak noga? - Już lepiej, ale jeszcze troche utrwa zanim będzie jak wcześniej. - Rozumiem - uśmiechnęłam się. - A kogo tu prowadzisz ze sobą? - zapytałam - Jestem Danielle - podałam jej rękę, którą dziewczyna uścisnęła i odpowiedziała - A ja Amy - uśmiechnęłyśmy się obie - Słyszałam, że jesteś modelką - Taak, to prawda. Nie jakąś znaną, ale jestem. - zaśmiała się - Fajnie. Też czasem mam jakąś sesje, ale jednak pozostaje przy tańcu. - puściłam jej oczko, po czym odwróciłam się w stronę samochodu i krzyknęłam - Liam? - Tak kochanie? - odpowiedział - Nie siedź w tym samochodzie tylko tu chodź. - Właśnie miałem taki zamiar. Cześć, Natalie! I Amy, prawda? Miło mi - uśmiechnął się przyjaźnie. - Mi również - odwzajemniła uśmiech. - To może ja pójdę po walizkę Meg - powiedział idąc w stronę domu.

*kilka minut później*

Meg

- Miłego wypoczynku! - krzyknęła Amy, kiedy wyjeżdżaliśmy z podjazdu. - I uważajcie na siebie! - dodała Natt, na co Danielle śmiejąc się odkrzyknęła - I mówi to ta, która skacze przez kałuże w deszczu! - Oj taaam! Paaa! - pomachałyśmy sobie ostatni raz, po czym zniknęliśmy za zakrętem. - Już myślałem, że Cię nie puszczą - zaśmiał się Liam. - Hah, ja też powoli zaczynałem tak myśleć - dodał Zayn - Oj weźcie, przecież już jedziemy - wystawiłam im język. - Właśnie. Jak dobrze pójdzie to na miejscu będziemy po południu. - odezwała się Dan. - Świetnie! - powiedział rozentuzjazmowany Zayn. - To gdzie właściwie jedziemy? - zapytałam, ciągle nie znając celu naszej podróży. - Z dala od tego miejskiego zgiełku. Taki drewniany domek należący do znajomych Dan. - odpowiedział - Oo! Już mi się podoba! - powiedziałam wtulając się mocniej w mojego chłopaka.

*kilka godzin później, wieczór*

- Jesteśmy na miejscu! - powiedziała Dan, odwracając się do mnie do tyłu. - Przez te korki i objazdy trochę dłużej zajął nam dojazd tutaj. Spałaś w ogóle? - zapytała - Taaak, jakąś godzinę. Zayn dalej śpi. - odpowiedziałam - Tak samo Liam. Zasnął kilkanaście minut temu. - Trzeba będzie ich obudzić. - stwierdziłam - Zostaw. Chodź, pokaże Ci domek, a po nich wrócimy za chwile. - uśmiechnęła się. - Okey. - powiedziałam, otwierając drzwi samochodu Dan. - Jest już trochę ciemno, ale jak Ci się podoba? - zapytała uśmiechnięta - Jest piękny! - Chodź do środka - pociągnęła mnie za rękę. Po chwili oprowadzała mnie po całym wnętrzu. - Jest łącznie pięć sypialni. Trzy na górze i dwie na dole. Są też trzy łazienki. Dwie na dole i jedna na górze. Tutaj jest kuchnia, a tu salon. Tędy możesz wyjść sobie na taras. Jeśli lubisz oglądać nocą gwiazdy to to jest idealne miejsce! Jest też ogród z niedużym basenem, ale to zobaczysz już sobie jutro. Wracamy po chłopaków? - Tak, jasne. Danielle... - Co się stało? - zapytała zdziwiona - Nic. Chciałam Ci tylko podziękować. - uśmiechnęłam się - Nie masz za co kochana... - odpowiedziała przytulając mnie. 



*chwile póżniej*

Zayn

- Danielle już Cię oprowadziła? - Tak. Pięknie tu. - dała mi całusa. - Cieszę się, że Ci się podoba. - odpowiedziałem - Nie wiele się tu zmieniło odkąd ostatnio tu byliśmy. - usłyszałem głos Liam'a, chodzącego po salonie. - To prawda. - przyznała Danielle - Ale rzadko kto tutaj ostatnio bywa, więc nie ma się co dziwić. - rozłożyła ręce. - Dan? - odezwała się Meg. - Tak? - Zostańcie tutaj na noc. Jest już tak późno. Zanim dojedziecie będzie już świtać. - Nie trzeba.. - Meg ma rację. Powinniście zostać. Jest późno, ciemno. Poza tym widać, że jesteś zmęczona Dan. Nie możesz w takim stanie kierować. - Ehh... No dobrze. Rzeczywiście jestem zmęczona i chętnie pójdę spać.. - A ja z Tobą! - odezwał się Liam. - Nie spałem ostatniej nocy za dobrze, dlatego też zasnąłem w samochodzie. - My też będziemy się zbierać do spania. - odparłem otaczając Meg ramieniem. - To dobranoc! - krzyknęli Liam i Danielle idąc na górę. - Dobranoc! - odpowiedzieliśmy po czym poszliśmy do swojego pokoju. - Chce jeszcze zamienić słowo z Dan i z Li. Zaraz wrócę, skarbie. - Jasne - uśmiechnęła się, a ja poszedłem do pokoju obok. Zapukałem do drzwi i po chwili stałem już przed nimi. -Coś się stało? - zapytał Li - Nie, wszystko w porządku. Chciałem Wam tylko jeszcze raz podziękować. Nie wiem jak się Wam odwdzięczę za to wszystko. - O jeju, od tego są przyjaciele, Zayn! - odpowiedziała Danielle. - Już Wam nie przeszkadzam. Dobrej nocy! - uśmiechnąłem się i zamknąłem za sobą drzwi.

------------------------------------
Minął już rok od ostatniego posta... Jak to szybko zleciało. Nie wiem czy wgl ktoś to jeszcze przeczyta, ale cóż... Przekonamy się :)) Zapraszam do komentowania - będę wtedy wiedzieć czy ktoś został ze mną i pomimo tej długiej przerwy to przeczytał :) No i będzie to też oznaka tego czy mam kontynuować tą historię czy lepiej ją zakończyć ;) Mam nadzieję, że  u Was wszystko dobrze :D Pozdrawiam Was cieplutko! <3

MERRY CHRISTMAS! :*







środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 31

Meg

Ugh, nareszcie opuszczam ten szpital. Straciłam 3 dni na leżeniu w łóżku w nudnej sali zamiast wykorzystać ten czas jakoś fajnie... Mówiłam im już pierwszego dnia, że wszystko ze mną dobrze, ale musieli mnie tutaj trzymać. Bożee... Mogli chociaż przydzielić mi kogoś do pokoju to miałam bym z kim porozmawiać. Tyle dobrze, że co chwilę moi przyjaciele przychodzili do mnie w odwiedziny. Nawet Danielle przyszła z Liamem, a Eleanor z Louisem. To bardzo miłe z ich strony i polubiłam je. Nawet zaproponowały byśmy poszły razem kiedyś na kawę i może jakieś zakupy. Widać, że się przyjaźnią. Zayn powinien tutaj za chwilę być. Umówiliśmy się z Amy i Natalie, że on mnie odbierze razem z Harry'm, bo on ma prawo jazdy. Usłyszałam pukanie, a za chwilę zza drzwi wyłonił się Zayn. - Cześć kochanie! - Czeeść! - odpowiedziałam i mocno się do niego przytuliłam - A gdzie Harry? - spytałam - Parkuje samochód i zaraz tutaj przyjdzie. A co? Wolałabyś, żeby on pierwszy do Ciebie przyszedł? - uniósł jedną brew z lekkim uśmiechem na ustach - Ja Ci już nie wystarczam? Zawsze mogę wyjść i zostawić Cię w tym szpitalu... - powiedział udając smutnego - Ooo nie! Nawet o tym nie myśl! Nie wytrzymam tutaj dłużej. No chodź tu do mnie.. - podeszłam do niego i wplatając palce w jego włosy pocałowałam go w usta. - Hmm, pocałowałaś mnie tylko dlatego żebym Cię zabrał do domu? - zapytał patrząc mi w oczy - Niee. Mam inny powód - Jaki? - Po prostu się za Tobą stęskniłam - powiedziałam posyłając mu nieśmiały uśmiech - Ja za Tobą też. I to nie wiesz jak bardzo. Chociaż byłem tu zaledwie wczoraj - zaśmiał się i lekko mnie pocałował - Ekhem! - usłyszeliśmy i zwróciliśmy twarze w stronę drzwi przy których stał uśmiechnięty Styles - Przepraszam, że przeszkadzam ale wreszcie udało mi się zaparkować naszą limuzynę - powiedział wystawiając język w stronę Zayna. - Heej Meggi! Jak tam? - zapytał, przytulając mnie. Najwyraźniej trwało to za długo, bo po chwili Zayn się odezwał - Hej, to chyba moja dziewczyna a nie Twoja - Oj, nie bądź już taki zazdrosny. Co mam poradzić, że wszystkie dziewczyny mnie uwielbiają? - odpowiedział Harry z zadziorną miną. - Dobra, dobra. Ale moją dziewczyną ja się zajmę a nie Ty. - Przepraszam, nazywam się John Rogers i jestem lekarzem pani Winston. Możemy chwilę porozmawiać panie Malik? - Tak, oczywiście. - odpowiedział - Zaraz wrócę - zwrócił się do mnie, a ja odprowadziłam go wzrokiem do drzwi. - Co u Ciebie Harry? - uśmiechnęłam się - Aa, wszystko dobrze. Jutro mamy wywiad w BBC RADIO1 z Nickiem Grimshaw'em, więc będzie dużo śmiechu. Zresztą jak zwykle z Nickiem. - odpowiedział - Przyjaźnicie się? - Taak, od jakiegoś czasu. Świetny facet! Musisz go poznać - Będzie mi miło - odpowiedziałam - Już jestem! - Oo, szybko.. - odpowiedział Harry - A co? Zabrakło Ci czasu na poderwanie mojej dziewczyny? - zaśmiał się - Może trochę - odpowiedział Hazz wystawiając mu język - Hej! Panowie! Ja tu jestem - odezwałam się rozbawiona - Wiemy, wiemy.. - opowiedzieli równo - Zayn... Zabierzcie mnie już stąd.

*Po 20 minutach*

Zayn

Załatwiliśmy już wszystkie formalności związane z wypisem Meg do domu. Zaprowadziłem ją do Range Rover'a Styles'a i otwarłem przed nią drzwi. Po chwili siedziałem z nią z tyłu, a mój przyjaciel odpalał silnik. - Malik! Dla czego nie usiadłeś koło mnie? Przecież zazwyczaj lubisz siedzieć na przodzie - odezwał się - Z tyłu mam lepsze towarzystwo - odparłem na co Meg obdarowała mnie swoim pięknym uśmiechem - Uważaj, bo Ci każe wysiąść! - odpowiedział - Wiem, że tego nie zrobisz... - odpowiedziałem - Ale ja wiem co Ty, a właściwie Wy, zaraz tam z tyłu będziecie robić! - zaśmiał się Styles, a słysząc to Meg słodko się zaczerwieniła - Nie gadaj głupot! - odpowiedziałem - Wiem, że fotele w mojej limuzynie są bardzo wygodne, ale... - przyłożyłem mu rękę do ust - Przymknij się Styles! Nie musisz się chwalić, wiem że już je przetestowałeś... Lepiej patrz na drogę, a nie na to co my robimy - wskazałem mu palcem. - Ok, ok - odpowiedział szczerząc się. Całą drogę do domu Meg już się nie odzywał. Puścił sobie radio i słuchał jakiś piosenek. Nawet nie wiem jakich, bo zająłem się rozmową z Meg.

*3 dni później*

Meg

Zayn przez te trzy dni co chwilę siedział u mnie. Uparł się, że się mną zajmie, bo lekarz kazał mi się oszczędzać. Nie żeby mi się to nie podobało, bo podobało mi się ale bez przesady. Do toalety potrafię zajść sama... Wczoraj nawet postanowił ugotować dla mnie zupę, którą zawsze przyrządzała mu mama. " Proszę. Masz zjeść to do końca! - zagroził - Ale.. - Nic nie mów, tylko jedz. - posłusznie zjadłam zupę, po czym on zapytał - I jak? Smakowało? - Była pyszna! - powiedziałam i wcale nie skłamałam. - Serio? Cieszę się. To przepis mojej mamy. Wątpie, żeby wyszła mi kiedykolwiek taka dobra jak jej. - uśmiechnął się. "

Siedzę sobie sama i przeglądam Twitter'a kiedy do mojego pokoju wpada Zayn. - Cześć kochanie - pocałował mnie w policzek - Gdzie masz walizkę? - spytał - Walizkę? - spytałam zdziwiona - No tak. Przecież obiecałem Ci, że jak wyjdziesz ze szpitala to gdzieś wyjedziemy. Więc powiedz gdzie ta walizka.

-------------------------------------------
Cześć kochani! :* 
Chcę tylko powiedzieć, że dziękuję Wam bardzo za to że dalej czytacie to wszystko <3 Kocham Was normalnie! :* 
Kolejny rozdział postaram się napisać i dodać jeszcze końcem wakacji, albo początkiem września :) Buziaki :** 

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 30




Zayn

Nieee, tylko nie Meg! Nie może się jej nic poważnego stać... A jeśli... Jeśli to jednak coś poważnego? Ona przecież nie może mnie zostawić! To za wcześnie... Nie róbcie mi tego! Ona musi żyć! Ona musi być ze mną! Ja... Ja tylko o to proszę... 



- Meg? - przetarłem oczy ze zdumienia - Meg, co Ty tutaj robisz?! Boże... Nic Ci nie jest? - dziewczyna stała przede mną z lekkim uśmiechem na twarzy - Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - pytałem zdenerwowany, a ona jakby nigdy nic stała i się nie odzywała. - Meg, odezwij się... - dalej cisza - Czemu nic nie mówisz? - kiwnęła głową w bok jakby chciała mi coś pokazać. Usłyszałem głosy zdenerwowanych lekarzy. Odwróciłem głowę w ich stronę i zobaczyłem, że kogoś wiozą... Nie, to nie może być prawda! Przecież Meg stoi koło mnie! - Chodź tu do mnie - podszedłem do niej chcąc ją przytulić, ale nie poczułem jej ciała. - Hej! Co się dzieje? - ponowiłem próbę, a ona jakby znikała. - To są jakieś żarty! Meg... Kochanie... - pobiegłem za oddalającymi się lekarzami. - Co się stało? Co z nią?! - Proszę tu poczekać, nie może pan tu wejść! - Ale ja muszę! - Proszę tu zostać! - mężczyzna zamknął mi drzwi przed nosem. Cholera! Przywaliłem pięścią w ścianę. Odwróciłem się w tył, a ona nadal tam była. - Jak to możliwe? - powiedziałem cicho, a ona wzruszyła ramionami. - Wiesz, że nie możesz ode mnie odejść? Nie zostawisz mnie tu samego, prawda? - a ona nadal na mnie patrzyła. Po chwili zaczęła odchodzić w głąb korytarza. - Meg, stój! - krzyknąłem. Na końcu korytarza zatrzymała się i posłała mi całusa. - Weź mnie ze sobą! Nie dam rady bez Ciebie żyć! Słyszysz mnie?! Meg... Nie zostawiaj mnie tu samego... Proszę... - poczułem czyjąś rękę na ramieniu, na co gwałtownie się odwróciłem. Zobaczyłem przed sobą lekarza, który powiedział krótko "Przykro mi... Nic nie mogliśmy zrobić." i odszedł. Tak samo jak ona. Ostatni raz wykrzyczałem jej imię - MEEEG! Meg, wróć do mnie! - po czym osunąłem się po ścianie na podłogę, nie mogąc opanować łez spływających po moich policzkach.


- Zayn? Zayn, wszystko okey? - usłyszałem czyjś głos. Nie nie, to nie był czyjś głos... To głos Meg! Otwarłem oczy i podniosłem głowę. - Meg! Boże, kochanie Ty żyjesz! Jednak mnie nie zostawiłaś! - Wiesz... Jakoś nie specjalnie mi się śpieszy na tamten świat. - zaśmiała się głaskając mnie po twarzy - Chyba miałeś jakiś zły sen... - dodała - Dobrze, że to tylko sen... Tak się martwiłem! - chwyciłem jej dłoń i przysunąłem swoje usta do niej. - Pielęgniarka mówiła, że siedziałeś przy mnie całą noc aż w końcu zasnąłeś. Nie musiałeś tutaj siedzieć, ale dziękuję Ci - uśmiechnęła się do mnie - Musiałem... Nawet nie wiesz jak ważna jesteś dla mnie. Uświadomiłem sobie, że bez Ciebie nie mógłbym żyć... - Zayn... - pocałowała mnie w usta - Kocham Cię Meg... - wyznałem patrząc jej głęboko w oczy - Ja Ciebie też kocham głuptasie - odpowiedziała po czym złączyliśmy nasze usta w pocałunku.

*30 minut później*

Meg

- Jak stąd wyjdziesz pojedziemy gdzieś razem. Z dala od Londynu, tego tłoku, paparazzich i całej reszty... - powiedział Zayn, bawiąc się moimi palcami - Gdzie na przykład? - uśmiechnęłam się - Jeszcze nie wiem... Może jakieś ciepłe kraje? - Oo, kusząca propozycja - odpowiedziałam pełna entuzjazmu - Słońce, plaża, morze... Będzie idealnie - pocałował moją dłoń - Nie ważne gdzie. Ważne, że z Tobą - obdarowałam go szybkim całusem, a on przyciągnął mnie do siebie i sprawił, że nieco się przedłużył. Przerwało nam pukanie. - Możemy wejść? - zobaczyłam w drzwiach Natalie, Nialla, Harry'ego, Liama i Louisa. - Jasne, wchodźcie! - odpowiedziałam ucieszona. Każdy podszedł przytulić mnie na powitanie, po czym Natalie się odezwała - Jak dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało... - Jestem tylko trochę poobijana, mam kilka siniaków i rozcięłam łuk brwiowy. No i trochę mną wstrząsnęło, dlatego kazali mi zostać tu jeszcze kilka dni na obserwacji. - wyjaśniłam - Ale dobrze się czujesz? - spytał z troską Liam - Tak, o wiele lepiej - uśmiechnęłam się w jego stronę - Jak już wydobrzejesz to trzeba będzie urządzić jakąś imprezkę! - powiedział ucieszony Harry - Taaak, dla Ciebie jak zwykle najważniejsze są imprezy... - zgasił go Liam - Niech najpierw dojdzie do siebie, a później będziesz myślał o swoich dzikich party - dodał - Mam Ci przekazać, że Am przyjdzie w odwiedziny później i przeprasza, bo niestety teraz nie dała rady - oznajmiła Natt - Nic się nie stało. Już za niedługo wrócę do domu i nie będziecie miały spokoju ode mnie - wystawiłam jej język - Oj tam, nie ma Cię dopiero jeden dzień a my już za Tobą tęsknimy. A właśnie, naszykowałyśmy Ci trochę pyszności, żebyś tu z głodu nie umarła - zaśmiała się wkładając rzeczy do szafki obok mojego szpitalnego łóżka. - Jak wy o mnie dbacie - zaśmiałam się - Dzień dobry pani Winston. Jak się pani czuje? - spytała pielęgniarka wchodząc do sali - Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się - To świetnie! Nadeszła pora obiadowa, więc przywiozłam pani obiad. - powiedziała wpychając wózek na którym miała talerze z jedzeniem. Rozłożyła mi stoliczek i położyła zupę i drugie danie przede mną. - Proszę. Życzę smacznego! I radzę zjeść do końca... - powiedziała - Dziękuję pani. - odpowiedziałam, zanim kobieta opuściła salę. Po chwili wychyliła się zza drzwi i dopowiedziała - Ja nie żartuje... - i wyszła, a ja przewróciłam oczami. Podniosłam łyżkę do ust, a wszyscy obecni patrzyli na mnie uważnie. - Ej! Będziecie się tak na mnie patrzeć jak jem? To trochę krępujące... - powiedziałam rozbawiona - Smacznego Meg - odezwał się Niall po czym wszyscy powtórzyli to samo - Dziękuję - zaśmiałam się. - I jak? Smakuje Ci? - dopytywał Horan - Co to w ogóle jest? - spytałam - Podobno zupa jarzynowa... - odpowiedział Louis śmiejąc się - Zupę jakoś przeżyje, ale tego drugiego już nie zjem. - oznajmiłam - A ja nawet znam kogoś kto chętnie by to zjadł - zaśmiał się Harry i wszyscy popatrzyli na Irlandczyka, któremu aż świeciły się oczy. - Niall? - zwróciłam się do niego - Taaaak? - odpowiedział przeciągle, niechętnie odrywając wzrok od talerza - Nie chciałbyś zjeść tego kotleta z ziemniakami i surówką za mnie? Bo wiesz... Ta pielęgniarka jest zdolna do wszystkiego, a to wszystko musi zniknąć z tego talerza zanim znowu tu przyjdzie... - Ale na pewno nie chcesz? - spytał już zabierając talerz ode mnie - Na pewno. Smacznego! - uśmiechnęłam się do niego miło - Dzięki - odpowiedział chłopak z buzią pełną jedzenia. Po kilku minutach jego talerz był już pusty, a chłopak dziękował mi za to że uratowałam go przed śmiercią głodową. Hahah... Śmierć głodowa! Uwielbiam tego wariata! Zresztą tak jak każdego z nich.

Po 2 godzinach pielęgniarka wygoniła wszystkich moich gości ze względu na to, że miałam odpoczywać. Szkoda... Wszyscy ucałowali mnie na pożegnanie i opuścili salę... No może oprócz Zayna, który chciał zostać ze mną, ale nie mógł.


----------------------------------------------

Cześć kochani! :* A właściwie to kochane, bo wątpię żeby jakiś chłopak to czytał :P Jak tam u Was? Jak wakacje? :D 

Przepraszam za to opóźnienie co do dodania rozdziału... Kolejny raz zawaliłam :c Ale postaram się poprawić i wynagrodzić to Wam jakoś :* 

Już zacznę pisać nowy rozdział, żeby szybciej się pojawił, bo ostatnio jakoś nie znajduje czasu, żeby pisać.. Stąd rozdział pojawił się dopiero dzisiaj :(

Koniec zamulania!

To jak Wam mijają wakacje? Wyjeżdżacie gdzieś? :) Chętnie porozmawiam z Wami w komentarzach i mam nadzieje, że będzie ich dużo! :D 

A właśnie! Jeśli macie do mnie jakieś pytania, albo do opowiadania to zapraszam do zadawania ich tutaj i ewentualnie na moim asku :)

Co sądzicie o Best Song Ever i teledysku? :D Ja normalnie to kocham *.* 

Niedawno była 3 rocznica 1D <3 Mam nadzieje, że takich rocznic będzie jeszcze bardzo dużo! :) A my - Directionerki - zrobiłyśmy piękny prezent chłopakom pobijając rekord wyświetleń - aż 12,3 mln! :D Kocham tych 5 wariatów <3

Ale się rozpisałam O.o
No to jeszcze tak na koniec:

KOCHAM WAS WSZYSTKICH!  :*

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 29

Meg

Co się stało? Próbuje otworzyć oczy... Nic z tego. Podnoszę głowę do góry, ale mi się nie udaje. Paraliżuje mnie straszny ból w głowie. Ponawiam próbę, ale po raz kolejny nie daje rady... Łapie się za głowę i czuję coś mokrego... KREW. - Halo! Słyszy mnie pani?! - dochodzi do mnie głos jakiegoś obcego mężczyzny. - Halo! Wszystko w porządku? Coś panią boli? - Co się ze mną dzieje? Nie dam rady wydobyć z siebie głosu... - Alex, dzwoń na pogotowie! Szybko! - Poczułam, że mężczyzna chwyta mnie za rękę i dalej coś do mnie mówi - Słyszy mnie pani? Jeśli tak, to proszę uścisnąć moją dłoń! - Moje powieki stają się ciężkie aż w końcu moje oczy się zamykają. Ostatkiem sił ściskam podaną mi dłoń. A potem... odpływam.

Natalie

- Amy, mogłabyś podać mi te talerze z góry? Nakryje do stołu. - oznajmiłam - Jasne, chwilka - odłożyła ściereczkę i podała mi talerze - Proszę - Dzięki - uśmiechnęłam się - Szkoda, że Meg z nami nie ma... - No niestety.. A tak swoją drogą to miała zadzwonić jak dojedzie, a tu nic. - powiedziała Am - To może Ty do niej zadzwoń? - To chyba nie najlepszy pomysł, bo jeśli jeszcze kieruje to lepiej jej nie przeszkadzać. - No tak. -  wzięłam talerze i powoli podeszłam do stołu. Wzięłam pierwszy z góry, by móc go wypolerować ale czegoś mi brakowało. - Amy? Rzucisz mi ścierkę do tych talerzy? - Już Ci rzucam. Łap! - gwałtownie schyliłam się po ściereczkę i usłyszałam huk. - Co się stało? - zobaczyłam przed sobą wystraszoną przyjaciółkę. - Nic, po prostu przez przypadek zwaliłam talerz ze stołu i się roztłukł... - zaczęłam zbierać małe kawałeczki z podłogi. - Natalie, zostaw to. Zaraz posprzątam. - Dam sobie radę - odpowiedziałam. Nagle w pokoju rozległ się dźwięk telefonu Amy - Zaczekaj na mnie, pomogę Ci. - powiedziała.

Amy

Podeszłam do komody i popatrzyłam na wyświetlacz. Nieznany numer... - Halo? - Dobry wieczór. Z tej strony Mark Collins. Czy rozmawiam z panią Amy? - Taak... O co chodzi? - Pani jest rodziną z Meg Winston? - Jestem jej przyjaciółką. Dlaczego pan pyta? - usłyszałam westchnięcie - Coś się stało? - Niestety tak... - Boże! Niech mi pan powie! - zobaczyłam koło siebie zdenerwowaną Natalie - Meg jest w szpitalu... - Ale jak to?! - Miała wypadek samochodowy...

Harry

-Niall, gramy w Fifę? - zapytałem - Jasne, włączaj! - odkrzyknął blondyn z kuchni. Zacząłem szukać płyty, bo opakowanie było puste. - Liam? Nie wiesz gdzie jest płyta od Fify? - A jak myślisz? Pewnie w pudełku... - Właśnie jej tam nie ma... - To nie mam pojęcia - odpowiedział i powrócił do pisania smsów. Pewnie jak zwykle z Danielle. Podszedłem do Play Station, a gdy je otwarłem znalazłem zgubę. - Jest! - krzyknąłem - Co "jest"? - zapytał Liam - No płyta głupku - odpowiedziałem machając ręką - Aaa, trzeba było tak od razu, a nie drzeć się "jest" na cały dom... - odpowiedział i powrócił do pisania smsów. Nagle w drzwiach ujrzałem Niall'a z talerzem pełnym kanapek. - Niall? Więcej się nie dało? - spytał Zayn wychylając się zza laptopa - Niestety, więcej się nie zmieściło... - odpowiedział ze smutną miną - Boże, Horan. Chodź już lepiej grać... - powiedziałem - Idę, idę! - Tylko nie upapraj całych kontrolerów tak jak ostatnio... - odezwał się Li - Jasne, zawsze wszystko co złe to ja... - odpowiedział Horan na co się zaśmiałem. Dzwonek do drzwi. - Ja pójdę - oznajmił Liam wstając z fotela i udał się do drzwi wejściowych. Po chwili usłyszeliśmy głos Louis'a. - Znowu nie wziąłeś kluczy skarbie? - krzyknąłem naśladując damski głos - Cześć chłopaki! Cześć Harry.. - zza Louis'a pokazała się Eleanor - Czy ja o czymś nie wiem? - zaśmiała się - Hahah, cześć El! Nie wiedziałem, że nas dzisiaj odwiedzisz - uśmiechnąłem się w jej stronę - To my pójdziemy do mojego pokoju - odezwał się Lou - Mogę iść z wami? - spytałem na żarty znając odpowiedź - Nie! - odpowiedział Louis - Ale dlaczego? Mógłbym was nauczyć czegoś nowego. Znam się na "tych" rzeczach - chłopcy się zaśmiali - Harry, przestań.. - powiedział Lou - No co? Wiem co zaraz będzie się działo. Pokój Louis'a... Ciemność... Łóżko... Jestem w tym dobry - poruszałem brwiami, próbując się nie roześmiać. Niall słysząc moje słowa zaczął się śmiać, wypluwając kanapkę, Zayn trząsł się za laptopem, a Liam przyłożył sobie poduszkę do twarzy. Usłyszeliśmy dźwięk telefonu Malik'a, na co przyjaciel wstał i poszedł do pokoju obok. - Wiesz... Myślę, że Louis jest wystarczająco dobry i nie potrzebuje korepetycji - odezwała się Eleanor



 - UUU... - usłyszałem z ust chłopaków.  Zadowolony Louis dał Eleanor buziaka i pociągnął ją za rękę w stronę swojego pokoju. - Ej! Czekajcie na mnie! - krzyknąłem za nimi śmiejąc się już na całego na co Lou odkrzyknął roześmiany - Chyba słyszałeś El! - Dobre to było, Harry! - odezwał się Horan, biorąc do ręki kolejną kanapkę. Po chwili z pokoju obok wypadł zdenerwowany Zayn. W ręce trzymał kurtkę. - Ej, stary! Gdzie tak lecisz? - spytał Niall - Zayn? Coś się stało? - dopowiedział Liam - Nie mam czasu! Muszę jechać do szpitala. - Ale po co? - zapytałem. Nie odpowiedział mi, bo wybiegł z salonu a za nim Li. - Co się dzieje? - spojrzeliśmy z Horan'em na siebie zdezorientowani.



Już miałem iść za chłopakami, gdy wrócił Liam. - I co? - Meg trafiła do szpitala. Miała wypadek samochodowy...

----------------------------------------------------------

Hej! Powracam! :D Macie rozdział tak na początek wakacji :P Życzę Wam, żebyście wypoczęli, spędzili je jak najlepiej i by zostały po nich miłe wspomnienia! :)


wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 28

Meg

Jadę do Sheffield na święta. Wyjechałam z domu jakieś 25 minut temu. Nie mam ochoty tam jechać... Wolałabym zostać i spędzić te święta z dziewczynami. Tak, wiem. Przecież to moja rodzina, muszę tam jechać... Postaram się myśleć na jakiś przyjemniejszy temat. Już nie mogę się doczekać spotkania z Zayn'em. Dam mu prezent, który dla niego kupiłam. A swoją drogą, ciekawe co on chce mi dać. Mam pierwszeństwo, więc wjeżdżam na skrzyżowanie. Powoli ruszam, gdy nagle jakiś samochód, który powinien mnie przepuścić naciska gaz. Wystraszyłam się i spanikowałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Złapałam za kierownice i gwałtownie zakręciłam nią w przeciwną stronę...

Amy

- Natalie, idę do Starbucksa, chcesz coś? - zapytałam przyjaciółkę. - Nie... Albo czekaj, jednak chce! - Karmelowe Frappucino? - Skąd wiedziałaś? - zapytała - Znam Cię, zawsze bierzesz to samo - zaśmiałam się - Coś jeszcze do tego chcesz? - dodałam - Hmm, możesz mi wziąć Croissant'a - uśmiechnęła się - Ok, to idę się tylko przebrać - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju na górę.


Już przebrana, zeszłam na dół, zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z domu. Po jakimś czasie byłam już pod Starbucks'em. Ale dużo ludzi. Zresztą jak zwykle... Popchnęłam drzwi i weszłam do środka. Stanęłam na końcu kolejki. Boże, szybciej... - mówiłam w myślach. Po kilku minutach przyszła moja kolej. - Dzień dobry pani! - Dzień dobry! - odpowiedziałam - Co podać? - zapytała kobieta, która mnie obsługiwała. - Karmelowe i czekoladowe Frappucino i dwa Croissanty - wymieniłam - Na miejscu? - Nie, poproszę wszystko na wynos - Oczywiście - kobieta wyciągnęła z pod lady dwa plastikowe kubki i na jednym zapisała moje imię, a na drugim Natalie. - Musi pani chwileczkę poczekać - Rozumiem - posłałam jej przyjazny uśmiech - Oto pani zamówienie, proszę bardzo. - zapłaciłam i pożegnałam się z kobietą uśmiechając się do niej. Skierowałam się w stronę drzwi, aby wyjść z budynku. Przede mną wychodził jakiś starszy mężczyzna. Wychodząc, obok mnie przecisnął się jakiś brunet w kapturze. Niestety zahaczył ręką o napoje, które niosłam w rękach i wylały się one na mnie. - Boże, uważaj! - krzyknęłam na co chłopak odwrócił się i do mnie podszedł - Nie jestem Bogiem, no chyba że chodziło Ci o to jak seksowny jestem - poruszył komicznie brwiami, a ja zmarszczyłam czoło - A tak na serio to jestem Harry - dodał - Fajnie... Lepiej patrzyłbyś jak chodzisz, idioto! - Spokojnie.. Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi, maleńka - Nie mów do mnie maleńka! Patrz co zrobiłeś! - skierowałam palec na mój mokry płaszcz - Och, przepraszam. Może Ci pomogę - zaśmiał się i wyciągnął z kieszeni chusteczkę. Zaczął wycierać nią mój płaszcz wyraźnie zadowolony. - Zostaw i mnie nie dotykaj! Sama sobie poradzę Ty zboczeńcu... - odpowiedziałam zdenerwowana. - Jak chcesz.. I nie jestem zboczeńcem, mała - Lepiej zostaw mnie w spokoju... - Aby Ci wynagrodzić ten oblany płaszcz to chociaż odkupię Ci te kawy, bo mnie zabijesz wzrokiem - powiedział śmiejąc się - Nie trzeba... - Nalegam. Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę - i wszedł do budynku. Czekając, zajęłam się wycieraniem płaszcza. Po kilku minutach chłopak znowu pojawił się obok mnie - Proszę - wystawił w moją stronę napoje - Croissanty się niestety skończyły, ale chodź ze mną to Ci je odkupię. Niedaleko jest piekarnia. - Nie musisz... - Taak, jasne. Wolę Ci okupić te rogaliki, bo jak nadal będziesz się tak denerwować to Ci się zmarszczki porobią... - uniosłam brwi, patrząc na niego krzywo - Oo, właśnie! - Co? - spytałam - Widzę tu już jedną na czole... - powiedział przejeżdżając kciukiem po danym miejscu. - Oh, weź przestań! Co za idiota... - krzyknęłam. Już go nie lubię... - Ile razy jeszcze to dzisiaj usłyszę? - powiedział, uśmiechając się pod nosem - Jeśli zasłużysz to wiele - uniosłam brew. - Chodź, idziemy do tej piekarni. - nadstawił mi łokieć, a ja przez chwilę się zawahałam, po czym się go chwyciłam. - A tak wgl, to jak masz na imię mała? - Nie mała, tylko Amy. - powiedziałam - Ładnie - uśmiechnął się przyjaźnie - Znałem kiedyś taką Amy... Niezła dupa z niej była, ale strasznie nudna... Chociaż nawet dobrze się sprawowała, ale znam lepsze ... - Nawet mi nie opowiadaj takich rzeczy! Id... - przerwał mi, zakrywając moje usta dłonią - Nie IDIOTA, tylko HARRY - powiedział, próbując naśladować mój głos co najlepiej mu nie wyszło - odsunęłam jego rękę - Chciałam spytać czy IDZIEMY, a nie nazwać Cię idiotą... - powiedziałam - W takim razie przepraszam. To chodźmy - powiedział, uśmiechając się pod nosem. Po kilku sekundach ciszy odezwał się - Ale i tak dla mnie pozostaniesz "małą" - przewróciłam oczami, na co się zaśmiał. 

---------------------------------------------------------------

Jestem, jestem! :D Jak tam u Was? :* Śliczna pogoda ostatnio :D 
W tym rozdziale pojawia się Harry, o którego ktoś już dawno mnie prosił :P A więc jest! :D Zmieniłam trochę wygląd bloga. Jak  Wam się podoba? :) Napiszcie mi w komentarzu opinie co do rozdziału i nowego wyglądu :) Do następnego ♥

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 27

Amy

Już 8:00. Trzeba wstawać, bo Mike ma przyjechać po mnie za jakąś godzinę... Ahh, jak ja dawno nie widziałam swoich rodziców i siostry... Ciszę się, że się spotkamy. Przeciągnęłam się i podniosłam. Pościeliłam łóżko i podeszłam do okna w celu odsłonięcia zasłon. Rzuciłam okiem za okno i ruszyłam w stronę swojej łazienki. W połowie drogi zatrzymałam się. Niee, to nie możliwe. Śnieg? Przecież w Anglii prawie w ogóle nie ma śniegu. Szybko podbiegłam z powrotem do okna i przybliżyłam głowę do szyby. Za nią rozpościerał się widok na nasze podwórko, które było całe zasypane śniegiem... A raczej kilogramami śniegu... - O Boże, śnieg! - krzyknęłam wbiegając do pokoju Natalie. Od razu odsłoniłam zasłony. - Ej! Razi mnie po oczach! - krzyknęła na mnie rozespana. - Śnieg! - powtórzyłam. - Aha, fajnie... Daj mi spać... - odwróciła się tyłem i zakryła głowę kołdrą. Otwarłam okno i sięgnęłam ręką na parapet po trochę śniegu. Podeszłam do Natt, podniosłam jej kołdrę i rzuciłam w nią białym puchem. Po kilku sekundach gwałtownie się podniosła. - Co Ty robisz?! Zimno mi! - popatrzyła na mnie jakby chciała zabić mnie wzrokiem. - Popatrz! - wskazałam jej ręką widoki. Powoli wstała i chwyciła kulę. Stanęła koło mnie przy oknie i otwarła buzię ze zdziwienia. - Śnieg w Wielkiej Brytanii... To dziwne.. Ale fajne! - krzyknęła, a na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. - Chodź, obudzimy Meg! - powiedziałam. - Nie trzeba, już nie śpię. - odezwała się Meg, wchodząc do pokoju. - I zanim podzielicie się ze mną tym, że spadł śnieg to chcę wam powiedzieć, że już wiem - wystawiła język. - Wstałam godzinę temu i właśnie skończyłam przygotowywać śniadanie. Schodźcie na dół - uśmiechnęła się.

Meg

- Tak się zastanawiam jak ja mam w taką pogodę jechać do Sheffield. Za oknem jest okropna zamieć śnieżna... - odezwałam się - Mam nadzieję, że Mike przyjedzie po mnie... Może lepiej do niego zadzwonię. - odezwała się Amy i poszła na górę z telefonem w ręku.

Amy

Weszłam do pokoju z zamiarem zadzwonienia do Mike'a - mojego kuzyna. Gdy zaczęłam szukać jego numeru, na ekranie wyświetliło się jego imię. Uprzedził mnie. Odebrałam i usłyszałam jak się wita. - Hej Am! - Cześć Mike! Jak tam u Ciebie? - Wszystko dobrze, ale mam dla Ciebie nie najlepszą wiadomość.. - Co się stało? - zapytałam, a moje serce szybciej zabiło. - W Birmingham jest pełno śniegu, na każdym kroku są wielkie zaspy. Nie da rady się stąd wyjechać... A to znaczy... - Że nie dasz rady po mnie przyjechać... - dokończyłam za niego - Właśnie... Tak bardzo mi przykro.. - Och, to nie Twoja wina... Będę musiała spędzić te święta sama w Londynie... - Niestety... A już myślałem , że się spotkamy, będziemy mogli pogadać, pójść gdzieś na jakąś imprezkę... - Spotkamy się na pewno, ale kiedy indziej. - Mam nadzieję, że pogoda się poprawi i uda się to nam w najbliższych dniach - Oby... - To ja już kończę, jeszcze raz przepraszam... - Nic się nie stało. Pozdrów wszystkich ode mnie. No i Scarlett, bo tak ma na imię ta Twoja dziewczyna, prawda?- odpowiedziałam uśmiechając się pod nosem - Zgadza się, zapamiętałaś - zaśmiał się - Nie mogę się doczekać kiedy ją poznam! To do zobaczenia i wesołych świąt Mickey! - Nawzajem Minnie! - uśmiechnęłam się do telefonu słysząc słowo 'Minnie'. Mówimy tak do siebie od małego. Zawsze był dla mnie jak starszy brat, opiekował się mną, pomagał i mogłam z nim o wszystkim porozmawiać. Cieszę się, że go mam.

Natalie

- Dziewczyny, gdzie jesteście? Chodźcie tutaj! - krzyknęłam wychylając się z pokoju. - Co się stało? - zapytała Amy wchodząc do mojego pokoju. Za nią weszła Meg. - Dzwonili moi rodzice. Nie uwierzycie co się stało... - Co? No mów! - ponagliła mnie Megi. - Muszę spędzić te święta tutaj, sama bez rodziny i bez was... - To super! - uśmiechnęła się Amy - Że co? - zapytałam zdezorientowana - Ja też jestem zmuszona tu zostać... Przynajmniej nie będę sama - uśmiechnęła się - Serio? A Ty Meg? - spytałam - U mnie nic się nie zmieniło, jadę do rodziców. Wrócę w najbliższych dniach, zależy ile tam wytrzymam... - Oj, nie będzie tak źle - szturchnęła ją Am - Źle? Będzie okropnie... Znowu będą mi wypominać, że nie wybrałam zawodu który by im odpowiadał.. - odpowiedziała smutna, a ja z Amy podeszłyśmy do niej i mocno przytuliłyśmy.

Meg

Właśnie pakowałam dokumenty do torebki kiedy przyszedł mi sms. Od Zayn'a:

Cześć piękna! Xx Jak tam przygotowania do podróży? :) Tak bardzo chciałbym się z Tobą spotkać :( Stęskniłem się x

Cześć! Xx Szczerze? Nie mam ochoty tam jechać... Ale cóż, nie mam innego wyboru, bo to święta. Ja też tęsknie Xx

Po chwili przyszła odpowiedź:

 Uśmiechnij się, pomyśl sobie że już za niedługo się zobaczymy :) Mi to za każdym razem pomaga :D A co do spotkania, to mam dla Ciebie mały prezent x

Słodki jesteś :) I pomyśleć, że mówią że jesteś BadBoy'iem :D To miło z Twojej strony, ja też mam dla Ciebie małą niespodziankę :P 

Mmm, ciekawe jaką... Już się nie mogę doczekać :D 

Haha, nie to co myślisz :P 

Skąd wiesz o czym pomyślałem? ;> :D

Telepatia :D Dobra, ja już będę jechać. Paa, całusy Xx

Napisz jak dojedziesz :) Będę cały czas myślał o Tobie :) xx
-----------------------------------------------------------

Powracam skarby, a wraz ze mną nowy rozdział! :) Mam nadzieję, że się spodoba :P Przepraszam, że tak długo mnie tu nie było ale miałam testy gimnazjalne... :) Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Kocham Was wszystkie! <3


  • Jeżeli macie jakieś pytania do mnie to zadawajcie je w komentarzach :) 

czwartek, 18 kwietnia 2013

1000 DAYS OF 1D

Hej wszystkim! :D Piszę tą notkę, ponieważ... 1000 dni temu powstało One Direction! :D To magiczny dzień, piękna liczba dni spędzonych razem jako zespół. I będzie ich jeszcze więcej :P Dzisiaj ja, +Ann Nna i Karolina z tej okazji napisałyśmy sobie na nadgarstku "1000 Days of 1D" :P (Przy okazji wypisał mi się długopis xd). No więc życzę chłopcom kolejnych dni spędzonych razem - jako One Direction :) A Nam, żebyśmy na zawsze pozostali 1DFamily i przybywało nas coraz więcej ;)





A to zdjęcia figur woskowych naszych chłopców wystawionych w muzeum Madame Tussauds :)


+ Długo mnie tu nie było :( Przepraszam... Rozdział pojawi się w weekend jeśli mi się uda, a jak nie to po testach (tylko nie testy...). Życzcie mi powodzenia! :P ♥