niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 18

Natalie

Chyba zapowiada się deszcz.. Na niebie pojawiły się ciemne chmury i zaczęły spadać małe kropelki deszczu. Założyłam kaptur i zawróciłam w stronę domu, przyśpieszając tempa. Żebym tylko zdążyła dobiec przed największą ulewą... Biegłam przed siebie coraz szybciej, bo z nieba zaczęły spadać coraz większe krople, tworząc kałuże. Kondycję to ja mam niezłą, bo staram się biegać jak najczęściej dam radę, a poza tym w końcu jestem tancerką. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, więc zwolniłam i wyciągnęłam telefon z kieszeni. - Halo? - Dzień dobry! Tu menedżerka Jessie J. - Dzień dobry pani! - Dzwonię w sprawie treningów do teledysku. Od razu mówię, że nie zrezygnowaliśmy z Ciebie, bo Jessie stwierdziła, że musisz u niej zatańczyć. Pierwszy trening odbędzie się dnia 18 grudnia. Mamy nadzieję, że dasz radę przyjść? - Oczywiście! - Jeśli pojawiły by się jakieś nagłe zmiany to zadzwonię do Ciebie. - Dobrze, dziękuję za informację! Do widzenia! - Do widzenia. - usłyszałam charakterystyczny dźwięk zakończenia połączenia. Schowałam telefon i powróciłam do mojego wcześniejszego tempa. Jeeest! Nareszcie zadzwoniły, już myślałam że naprawdę się rozmyśliły.. Trening już za niedługo. Nie mogę się doczekać! Kurde, ale się cieszę!  Zobaczyłam przed sobą małą kałuże i cała uśmiechnięta postanowiłam ją przeskoczyć. Niestety z nie najlepszym skutkiem... Poślizgnęłam się i upadłam. Poczułam straszny ból w kostce, a po policzku spłynęła mi łza.. Próbowałam się podnieść, ale nic z tego.. Ból w kostce nie pozwalał wykonać mi żadnego ruchu. Muszę zadzwonić po pomoc.. Sięgnęłam po mojego IPhone'a, gdy zobaczyłam zatrzymujący się koło mnie samochód. Kierowca wysiadł i podbiegł do mnie. - Boże, Natalie to Ty? - Louis? - Co Ci się stało? - Poślizgnęłam się i upadłam, przekręcając nogę. Teraz strasznie boli mnie kostka i nie mogę się podnieść... - odpowiedziałam zapłakana. - Pokaż nogę - pomógł ściągnąć mi buty i przyjrzał się mojej kostce. - Jest spuchnięta. Musimy szybko jechać do szpitala. - odpowiedział. - Do szpitala? Niee, tylko nie to. - chłopak wziął mnie na ręce i ostrożnie zaniósł do auta, po czym sam szybko wsiadł i odpalił samochód. Na polu rozpętała się wielka ulewa, a niebo było pełne ciemnych chmur. Louis jechał coraz szybciej. Po chwili zaparkował pod szpitalem i wysiadł. Otworzył moje drzwi, schylił się, a ja objęłam go wokół szyi i ponownie  trzymał mnie na rękach. Wniósł mnie do szpitala i od razu podeszła do nas pielęgniarka, pytając co się stało. Zaprowadziła nas do gabinetu lekarza i przekazała mu wszystkie informacje. Louis położył mnie na łóżku, mówiąc żebym była spokojna. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Poczekam na korytarzu. - po czym skierował się do drzwi. Zatrzymała go pielęgniarka - Jesteś jej chłopakiem? - Yyy, nni... - Spokojnie, możesz zostać. Taki troskliwy chłopak jak on to skarb - uśmiechnęła się do mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pielęgniarka wskazała mu krzesło, żeby usiadł. Mną zajął się lekarz.

*Po kilkunastu minutach*

-Masz szczęście, że nie złamałaś nogi. - zwrócił się do mnie. - Niestety musiałem założyć szynę, bo kostka jest skręcona. - dodał. Nie odczuwałam już tak mocnego bólu jak wcześniej, ponieważ pielęgniarka podała mi środki przeciwbólowe. - Panie doktorze.. - Tak? - Ile czasu będzie mi się goić ta kostka? - Jeśli dobrze pójdzie to jakieś 3 tygodnie. - O nie, nie będę mogła iść na próbę do teledysku Jessie J... - Uu, niestety musisz się teraz oszczędzać. Żadnych imprez i tańczenia! - odpowiedział, po czym zwrócił się do Louis'a - Zaopiekuj się nią dobrze w domu. - puścił oczko Louis'owi. -  Tylko tak jak mówiłem, żadnych zabaw! - dodał -  Przyjdźcie na wizytę za tydzień. A teraz do widzenia, kolejni pacjenci czekają! - Do zobaczenia! - odpowiedzieliśmy. Chwyciłam kulę i powoli z pomocą - "mojego chłopaka" - jak to go nazwała pielęgniarka, wyszłam z gabinetu. - Dziękuję Ci za pomoc. Nie wiem co bym zrobiła gdybyś się nie zatrzymał. - Nie masz za co. W końcu chyba każdy chłopak zrobiłby to samo dla swojej dziewczyny - zaśmiał się. - Tak, tak. Otrzymałeś nowe zadanie od lekarza. Bycie moim chłopakiem - zaczęliśmy się śmiać i wyszliśmy powoli ze szpitala.

-------------------------------------------------
Hej! :) Kolejna partia opowiadania już jest. Dziękuję wszystkim za miłe komentarze pod wcześniejszym rozdziałem i wszystkimi pozostałymi :* Bardzo się cieszę, że się Wam podoba i nadal czytacie :) Zaczynając pisać tego bloga, nie wiedziałam że ktoś w ogóle będzie chciał to czytać! To naprawdę miło z Waszej strony :) Jak myślicie, co się wydarzy w następnych rozdziałach? :) Buziaki :* ♥

PS Dzięki Klaudia.xD, że mi powiedziałaś o tym numerku rozdziału ;D ;* źle sobie wpisałam :P

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 17

Amy

Wyjechaliśmy z parkingu. W samochodzie panowała cisza, słyszałam spokojne oddechy Niall'a. Nagle chłopak pochylił się nad moimi kolanami... Szukał czegoś w schowku, co chwilę zerkając na drogę. Miał tam kilka płyt. Wyciągnął jedną z nich i włożył do odtwarzacza, po czym przycisnął przycisk PLAY. W samochodzie rozbrzmiał głos Justin'a Bieber'a w piosence Baby. - Jestem jego wielkim fanem. - uśmiechnął się pod nosem. - Znasz tą piosenkę? - spytał - No jasne! Kto by jej nie znał. - Zaśpiewaj kawałek - powiedział. - Ale ja nie umiem śpiewać... - Ee tam, śpiewaj razem ze mną. - gdy tylko zaczął się refren Nialler zaczął śpiewać, a ja do niego dołączyłam. Na początku śpiewałam cicho, bo trochę się wstydziłam, ale po chwili blondas przekonał mnie, żebym śpiewała głośniej. W końcu zaczęliśmy się wygłupiać i darliśmy się na całe gardło - Baaabyyy, babyy, babyy ohhhh! - za szybą Niall'a zobaczyłam starszego pana i panią z dziwnymi minami w samochodzie jadącym pasem obok. No tak, blondas ma uchylone okno i muszą nas słyszeć. - Niall, chyba powinniśmy być ciszej. - Dlaczego? - Tamtym państwu jadącym obok najwyraźniej nie podoba się nasze śpiewanie. - chłopak zerknął w ich stronę i uśmiechnął się przepraszająco. Zamknął szybę i przyciszył odtwarzacz. Sięgnął ręką na tylne siedzenie. Podał mi bagietkę, którą kupił. - Zjedz, pewnie jesteś głodna. - Nie trzeba.. Nie jestem głodna. - skłamałam. Tak naprawdę byłam głodna, bo moim dzisiejszym śniadaniem się nie najadłam. - Jedz, ja zjem coś w domu. - chłopak nalegał - urwałam sobie kawałek i powoli się nim delektowałam. Blondyn jechał patrząc skupiony przed siebie. Urwałam następny mały kawałek, ale tym razem nie dla siebie. Zbliżyłam go do ust Niall'a mówiąc - Wiem, że jesteś strasznie głodny. Mówiłeś mi to gdy oddawałam Ci bagietkę - uśmiechnęłam się. Chłopak przewrócił oczami i zjadł pieczywo. Kolejny kawałek zaczął szarpać zębami jak jakieś dzikie zwierzę. Zaczęłam się z niego śmiać. Po kilku minutach zatrzymał się pod moim domem. Już nie padało. - Nie wiem jak Ci mam podziękować za wszystko co dzisiaj dla mnie zrobiłeś. - Wystarczy, że dasz mi swój numer - uśmiechnął się szeroko. - Nie ma sprawy! - podyktowałam mu to o co prosił. Wysiedliśmy z samochodu, Niall wziął moje siatki z zakupami i zaniósł pod drzwi. - Cieszę się, że Cię spotkałem. Spędziłem fajnie czas - uśmiechnął się - Ja też się cieszę. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem. Jeszcze raz Ci dziękuję! - pocałowałam go delikatnie w policzek. Otwarłam drzwi i wniosłam siatki do środka. Miałam już je zamknąć, ale zobaczyłam że Niall nadal stoi pod drzwiami. - Coś się stało? - Nie nic. Po prostu mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy - uśmiechnął się nieśmiało. - Z miłą chęcią! - To do zobaa... Czekaj, jeszcze bluza! - Oddasz mi przy okazji. Przynajmniej mam gwarancję, że się jeszcze zobaczymy. - uśmiechnął się zadowolony. - To cześć! - Do zobaczenia! - odpowiedziałam, po czym zamknęłam drzwi. Patrzyłam przez okno jak wsiada do samochodu i znika z mojego pola widzenia. Podniosłam siatki i zaniosłam je do kuchni.

------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj trochę krótki rozdział z perspektywy Amy. Mam testy próbne i nie mam czasu by napisać coś dłuższego, więc przepraszam. Postaram się Wam to wynagrodzić :) Mam już 11 obserwujących! Ahh, ale się cieszę! :D Dziękuję też tym, którzy czytają anonimowo i zostawiają komentarze pod rozdziałami. A to do tych, którzy czytają ale się nie ujawniają - Bardzo Was proszę, wyrażajcie swoje opinie, sugestie w komentarzach :) Ja naprawdę nie gryzę! :D  Bardzo mi na tym zależy :)
Trzymajcie za mnie kciuki, żeby mi testy dobrze poszły :P Buziaki :* 

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 16

Amy

Przebiegliśmy razem z Niall'em cały parking i nie mogliśmy znaleźć jego samochodu. - Przecież zaparkowałem go tutaj... - Mówisz to już któryś raz z kolei - zaczęłam się z niego śmiać. - Tak, śmiej się ze mnie dalej to Cię tutaj zostawię i nie odwiozę do domu - Haha, i tak nie masz czym - przypomniałam mu dalej się śmiejąc. Nagle poczułam, że zaczyna mnie łaskotać. - O niee, Niall przestań! - Nie przestanę - Niall, proszę Cię! - odpowiedziałam śmiejąc się coraz bardziej. Próbowałam się mu wyrwać, ale blondas nadal trzymał mnie za rękę. I co ja mam teraz zrobić? Mam pomysł! - Niall, zaczekaj. Słabo mi jakoś... - Tylko mi tu nie zemdlej! - No nie wiem.. Nie czuję się najlepiej... - chłopak mnie puścił, a wtedy ja zaczęłam przed nim uciekać. - Haha, dałeś się nabrać! - krzyknęłam do niego. - To tak się teraz bawimy, Amy? Ok. - zaczął biec za mną. Popatrzyłam się w tył.  Był już niebezpiecznie blisko mnie... Złapał mnie za przedramię próbując zatrzymać. -Mam Cię! - krzyknął. - Dobra, poddaje się, ale już mnie nie łaskocz! - No dobrze, koniec zabawy.. - uśmiechnął się. Na polu robiło się ciemno. - Chyba idzie burza... - Właśnie widzę. Chodź, teraz na serio musimy poszukać tego samochodu. - Po kilku minutach samochód się odnalazł. Stał w całkiem innej części parkingu. Cali mokrzy zaczęliśmy pakować siatki z zakupami na tylne siedzenia pojazdu. Jeden napój wyślizgnął mi się z ręki spadając prosto na podłoże parkingu, rozbijając szklaną butelkę na małe kawałki. Chciałam to jakoś przenieść, żeby ktoś na to nie nadepnął. Zaczęłam zbierać kawałki szkła, gdy usłyszałam głos Niall'a - Zostaw to. Jeszcze zrobisz sobie krzywdę. - Nic mi się nie stanie - odpowiedziałam zbierając kolejne kawałki. Po chwili zobaczyłam, że z mojego palca cieknie krew.. - O kurczę... - Mówiłem Ci, żebyś to zostawiła... Chodź tu i siadaj na przednie siedzenie. - posłusznie usiadłam na miejscu. Chłopak podszedł do bagażnika i zaczął w nim czegoś szukać. Po chwili usiadł na miejscu kierowcy z apteczką w dłoniach. - Zaraz opatrzę Ci tą ranę. - zaczął delikatnie przecierać moją rękę z krwi, a następnie odkręcił zakrętkę wody utlenionej. - Uważaj, teraz może szczypać.. - zacisnęłam zęby, ale i tak wyrwało mi się ciche pisknięcie. Podczas gdy on zajmował się moją raną, ja przyglądałam mu się dokładnie. Tak jak ja był cały mokry, z włosów spływały mu kropelki deszczu. - Jeszcze tylko plaster. - nakleił go dokładnie na moją ranę. - Dziękuję Ci bardzo - Nie masz za co - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego uśmiech. - To co, jedziemy już? - Oczywiście - odpowiedziałam.

Natalie

- Ooo, jaka dzisiaj ładna pogoda. W sam raz, żeby iść pobiegać! - jak każdego ranka udałam się do łazienki. Pomalowałam tylko rzęsy i spięłam włosy w kucyk. Piżamę zamieniłam na mój strój do biegania.


Zerknęłam do pokoju Meg, która jeszcze spała. Am chyba już wstała. Pewnie jest na dole. Zbiegłam ze schodów i zaczęłam szukać przyjaciółki. Nigdzie jej nie ma. Poszłam nalać sobie wody do szklanki, gdy zauważyłam małą karteczkę pozostawioną przez Amy. "Pojechałam na zakupy, bo lodówka jest pusta. Jakby co to wyślij mi sms'a albo zadzwoń, Amy :) x " . No więc już wiadomo czemu nie mogłam jej znaleźć. - pomyślałam wyrzucając karteczkę do kosza. Dopiłam wodę do końca, złapałam telefon i słuchawki, po czym wyszłam z domu. 


Meg

- Już 12? Ale sobie pospałam.. - przeciągnęłam się i poprawiłam kołdrę. Weszłam do łazienki cała rozczochrana, a po kilku minutach wyszłam wyglądając już jak normalny człowiek. Wyciągnęłam z szafy luźne ciuchy.


Zaczęłam rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu zwykłego czarnego sweterka.


Oo, jest! Zeszłam na dół. Dziewczyn chyba nie ma... Skoro jestem sama to pooglądam sobie telewizję. Zaczęłam oglądać jakiś nudny teleturniej. W końcu wróciłam do pokoju i zaczęłam czytać gazetę. Po chwili i to mnie znudziło. Wzięłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam przed dom. Skorzystam z ładnej pogody i przejdę się na spacer. Zdecydowałam się pójść w stronę pobliskiego parku.

-----------------------------------------------------------
No hej! :) Wstawiłam już kolejny rozdział. Oby się Wam spodobał. Zauważyłam, że mam 9 czytelników! Dziękuję Wam bardzo, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy! :) No i czekam na magiczną liczbę 10 obserwujących :D Do następnego rozdziału :) x
PS Proszę Was, jeśli czytacie to komentujcie.  Możecie się podzielić ze mną jakimiś pomysłami. Jest też opcja dodawania komentarzy z anonima, więc zapraszam do wyrażania opinii w komentarzu! :)